Ben 10 Alternatywne Historie Wiki
Advertisement
Private
Ten artykuł jest prywatny!
Oznacza to, że jego autor nie zgodził się na edytowanie go przez innych użytkowników.
W razie wątpliwości skontaktuj się z administratorem lub autorem artykułu Neramide Stern.
Poprzedni odcinek: „Troska” Następny odcinek:
Rozpacz Tęsknota
Warning
Ta strona używa starego infoboksu. Jej autor proszony jest o zastąpienie go nowszym odpowiednikiem: {{Infobox/Odcinek}}.

Troska to czwarty odcinek pierwszego sezonu "Kwiaty zła". Został napisany przez użytkowniczkę Neramide Stern.

Fabuła[]

Od wizyty starego Tennysona minęło kilka godzin. Kevin ten czas spędził na rozmyślaniu i co jakiś czas ronił łzy, opłakując to co już miało nigdy nie powrócić. W pomieszczeniu nie było na czym zawiesić oka. Panowała tam czystość i przejmująca pustka. Łóżko stanowiło jedyny element wyposażenia. Nie potrafił określić pory dnia ani godziny przez brak zegara i okien. Niegasnące światła przebijały się przez zamknięte powieki. Najchętniej zarzucił sobie kołdrę po czubek głowy, ale nadal był przypięty do łóżka. Mimo trudności udało mu się jakoś zasnąć, ale wcale nie poczuł się lepiej. Głowa go rozbolała, w dodatku od jakiejś godziny, a przynajmniej zakładał, że tyle czasu minęło, jedyne o czym marzył, to o wizycie w toalecie. Nie wiedział jaki debil pozbawił go tej możliwości, ale stwierdził, że należą mu się owacje na stojąco. Trochę zaczęło mu to doskwierać, a nie zamierzał zlać się pod siebie jak małe dziecko, więc zaczął się wydzierać, próbując wymusić jakąś reakcję z zewnątrz.
- Hej! Jest tam kto?! Ja muszę pilnie skorzystać z toalety! - Gdy nic to nie dało, ponowił próbę. - No ludzie! Czy naprawdę muszę zlać się pod siebie, żeby ktoś w ogóle tutaj przylazł?! - wykrzyczał, szamocząc się mocno.
Zaczął rzucać najgorsze epitety i robił to tak głośno, że nie usłyszał dźwięku otwieranych drzwi. Spostrzegł osobę dopiero wtedy, gdy znalazła się w zasięgu jego wzroku. Nie widział jej dokładnie, mimo to omylnie stwierdził, że przyszedł do niego nie kto inny jak Max i zanim zdążył dostrzec swój błąd, rzucił parę zdań pełnych wulgarnych słów.
- Ty j****y staruchu. Kiedy k***a zamierzałeś ruszyć tutaj swój stary tłusty zad?
W odpowiedzi dostał siarczysty policzek i dość szybko zamilkł. Zrobiło mu się trochę słabo, gdy zobaczył przed sobą młodą kobietę. Na jej twarzy malowała się irytacja, gniew lub jedno i drugie. Tak czy inaczej dawno nie czuł się tak głupio jak w tamtej chwili i nie wiedział jakich słów użyć, by się zrehabilitować w jej oczach.
- Nie wiem kto cię nauczył tak ordynarnych słów, ale na pewno nie miał dobrych intencji. - powiedziała chłodno, nie patrząc na niego.
- Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - odpowiedział, starając się, by wyszło to przekonująco. - Siedzę tu już tak długo, że ciężko mi opanować nerwy.
- Jeśli czegoś potrzebujesz po prostu powiedz, zamiast wydzierać się jak opętany. - wyjaśniła, patrząc na niego jak na idiotę, który robi wiele hałasu o nic.
- Tak po prostu? Mówię i mam?
- W granicach rozsądku. - Tym samym szybko gasząc jego entuzjazm.
- To rozepnij mnie, żebym mógł pójść do toalety. - zażądał, czekając na tę chwilę od kiedy tylko się ocknął.
- To wykluczone. - Te słowa poraziły go niczym piorun. Po jej minie było widać, że mu nie współczuła i bawiła ją cała ta sytuacja.
- Wykluczone? Do reszty cię pogrza... - przerwał, gdy zobaczył jak z ostatniej półki stalowego wózka wyciąga kaczkę na mocz. - No nie... Nie ma mowy. Nie zsikam się do tego czegoś.
- Jeśli naprawdę ci się chce, a myślę, że z pewnością tak jest, to nie będziesz miał innego wyjścia.
- Nie chcę. To jakiś koszmar.
- Im dłużej będziesz zwlekać, tym będzie ci trudniej.
- Jesteś okrutna. - rzucił nieco przybity. Wcale nie chciał tego robić. To szczyt frajerstwa.
- Po prostu wypełniam rozkazy.
- Chociaż raz... chociaż ten jeden raz... - Zaczął błagać, gdy widział, że nic innego mu nie pozostało.
- Kevin... mówiłam ci już, że to niemożliwe.
- Proszę... I tak nie mam do czego wracać... Nie zrobię niczego głupiego. - nadal drążył temat usilnie próbując przekonać ją do swego. I to za wszelką cenę.
- Nie wypuszczę cię z tego pokoju. Nie mogę. - powiedziała, dając mu znać, że nie zamierza tego dłużej słuchać.
- Ale...
- Żadnych "ale". Nie przekonasz mnie, więc odpuść sobie i nie zmuszaj mnie, bym sterczała tutaj przez resztę dnia, bo ty czegoś nie potrafisz. - Widać było, że jego upór jedynie tylko jeszcze bardziej ją rozzłościł. Chwyciła rączkę wózka i wyszła, nie zważając na jego nawoływanie. Zanim na dobre opuściła pokój, dodała: Daj znać, jeśli zmienisz zdanie.

Kevin znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Mimo to nadal walczył z zwiększającą się z każdą chwilą potrzebą. Próbował o tym nie myśleć, ale jego starania powoli spełzały na niczym. Gdy nie mógł już tego znieść, było mu wszystko jedno z czego skorzysta, byleby to zrobić i to natychmiast. Zaczął nawoływać kobietę o włosach w kolorze złota, by przyszła w tym samym celu co poprzednio. Na szczęście nie musiał długo czekać i kobieta pojawiła się w pokoju, lecz tym razem bez wózka, z czerwonym wiadrem w ręku. Postawiła go w kącie, naprzeciw łóżka, a następnie podeszła do niego.
- Pójdę na kompromis, ale nie licz na więcej przysług. - oświadczyła, po czym zaczęła rozpinać pasy, których rozpiąć nie powinna.
Kevin w odpowiedzi kiwnął głową. Niczego nie zamierzał próbować, ponieważ wiedział, iż nie ma najmniejszych szans. Zwłaszcza, że znajdował się na obcym terytorium i niczego nie mógł być stu procentowo pewnym. Po chwili wszystkie pasy zostały rozpięte, więc nastolatek mógł się podnieść, ale to okazało się trudniejsze niż sobie wyobraził. Zastygłe mięśnie odmawiały mu posłuszeństwa i z trudem przeniósł się do pozycji siedzącej. Kobieta widząc, że chłopak może nie być w stanie dojść o własnych siłach, zaoferowała mu pomoc chwytając go za rękę, lecz ten prędko ją odrzucił. Zsunął się z łóżka i stanął na nogach, wciąż kurczowo się go trzymając. Gdy uznał, że moment jest odpowiedni, postawił pierwsze kroki, lecz dość szybko stracił równowagę i z impetem upadł na brzuch. Uderzenie sprawiło, że zawartość pęcherza znalazła ujście, mocząc spodenki oraz bluzkę. Jak gdyby tego wszystkiego było mało do pomieszczenia weszła ostatnia osoba, którą Kevin chciał ujrzeć nie tylko teraz, ale i w ogóle. Starcowi nie spodobało się to co zobaczył.
- Miałaś przestrzegać jednej jedynej zasady i oczywiście musiałaś ją złamać. Mówiłem ci, żebyś nie odpinała tych pasów. Masz do czynienia z przestępcą najgorszego typu. Jest tak niebezpieczny, że...
- ...że wyłożył się po jednym kroku. Nie przesadzaj Max. Wcale nie jest taki groźny. - kobieta wtrąciła swoje "trzy grosze". Nie traktowała zbyt poważnie tego co mówił starzec.
- Gdybyś go znała, to wiedziałabyś na co go stać. - powiedział Max, poirytowany jej niegasnącym uporem.
- Ale nie znam i póki co nie zamierzam go oceniać. - odpowiedziała stanowczo, krzyżując ręce na piersiach.
- Sorki, że się wtrącę, ale ja nadal tutaj leże. - oznajmił, wciąż leżąc na brzuchu, wstydząc się pokazać swoje przemoczone ubranie.
- No dalej Max. Zajmij się nim. W końcu to twój więzień.
Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem, po czym przystąpił do dzieła i podniósł chłopaka. Plama na ubraniu była dość spora i nie mogło obyć się bez kąpieli. Nadal trzymając nastolatka, wyprowadził go z pokoju, a następnie poprowadził przez długi korytarz, który na nieszczęście chłopaka był dzisiaj wyjątkowo często uczęszczany. Każda z mijających go osób mogła zobaczyć jego oszczane portki, przez co z każdą chwilą czuł się coraz bardziej upokorzony i jedyne na co miał ochotę, to zapaść się pod ziemię. Gdy psychiczne tortury dobiegły końca, zamknął się szczelnie w kabinie , po czym na spokojnie, bez pośpiechu wziął długi prysznic. Co jakiś czas Max dopytywał się czy wszystko jest w porządku, a Kevin za każdym razem odpowiadał tak samo. Pomyślał sobie, że będzie tęsknić za ziemskim życiem i za dziewczynami również. Wiele ich nie było i nie zawsze relacje kończyły się dobrze, ale niektóre chwile miło wspomina do dziś.
Po kąpieli poczuł się znacznie lepiej i mięśnie go już tak nie bolały jak wcześniej. Do pokoju wrócił niechętnie, ale o dziwo dali mu nieco większą swobodę, co przyjął z dużą ulgą.
- Czym zasłużyłem? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Wcześniej nie byłem pewny, czy nie zrobisz sobie jakiejś krzywdy. - przyznał.
- Jakie to ma w tej chwili znaczenie, skoro trafię do Nicości?
- To czy do niej trafisz zależy tylko od ciebie. Od tego jakie decyzje podejmiesz. Nicość niczego dobrego cię nie nauczy. Nie sprawi, że staniesz się lepszym człowiekiem. Dlatego po przemyśleniu sprawy postanowiłem dać ci drugą szansę, ale na moich warunkach.

Postacie[]

  • Kevin Levin
  • Max Tennyson
  • Lisa
Advertisement